Zastanawiałeś się kiedyś czym dla ciebie jest ”tu i teraz” w praktyce asan jogi? Kiedy stajesz na macie, zamykasz oczy, nawiązujesz kontakt z ciałem, by po chwili skupić się na oddechu. Po chwili skupienia podążasz za ciałem i wkraczasz w świat asan i ich modyfikacji, po to by dopieścić swoje ciało ruchem, oddechem i odrobiną uważności. O ile początek praktyki wprowadza wątek uważności i skupienia na chwili obecnej, na ciele to w późniejszym etapie praktyki zostajemy często jedynie przy asanach i tym by zrobić więcej, lepiej. To nic złego, o ile w trakcie rozwoju na ścieżce jogi nie poprzestaniemy tylko na tym. Podobnie jak ucząc się chodzić musimy przejść przez etap pełzania, raczkowania i upadania, by postawić pierwszy krok, by stać się mistrzem tuptania. Tak samo, by włączyć do praktyki jogi bardziej subtelne elementy koncentracji i medytacji w ruchu, musimy zacząć od tego co dla nas bliskie, bardziej fizyczne.
Dla mnie osobiście, na początkowym etapie praktyki jogi „tu i teraz” związane było z
- czuciem mojego ciała w przestrzeni i świadomość, że właśnie teraz stoję na swojej macie
- oraz nauką doświadczanie siebie w sobie – czyli wyczucie oddechu, bicia serca, wrażeń w postaci ciepła lub zimna, którego doświadczam ale również przeżywania pojawiających się emocji.
Jak wiadomo, joga to nie tylko praca z ciałem, ale również zadbanie o umysł i jego oczyszczenie. Medytacja, w której doświadczenie „tu i teraz” jest silne, wniosła do mojej praktyki jogi nowe narzędzie obserwacji, a „tu i teraz” nabrało nowego znaczenia. Ciało i umysł są ze sobą nierozerwalnie połączone, więc kiedy praktykujemy, z ciała uwalniane są różnego rodzaju wrażenia (emocje, obrazy), zapisane w tkance łącznej. W związku z czym, np. po mocnej praktyce z mostkami mogę poczuć pozytywną przestrzeń w sercu, ale również strach i chęć skulenia się oraz schowania pod kocem. Pracując z obszarem bioder może pojawić się zmęczenie bądź irytacja lub silne emocje „zepchnięte” do tego rejonu dawno temu. Aby rozluźnić napięte mięśnie ćwiczę łagodnie, w małych zakresach, powtarzam dany ruch kilkukrotnie i korzystam z pozycji rozciągających.
Ale co zrobić kiedy mam napiętą głowę pełną myśli lub z ciała zamiast „zakwasów” wychodzą emocje? To proste i trudne zarazem. Muszę pozwolić tym wrażeniom się pojawiać i wybrzmieć dokładnie w taki sposób, w jaki się pojawiają: bez oceniania, kategoryzowania, nazywania, interpretowania, wypierania lub identyfikowania się z nimi. Muszę je przywitać i przyjąć w taki sposób w jaki nie byłam w stanie tego zrobić dawno temu, kiedy to wrażenie pojawiło się po raz pierwszy i było dla mnie trudne stawić mu czoła. Posłuchać ciałem, poczuć w ciele i pozwolić przeżyciom wyjść z dziury, w której tkwiły latami czekając na uwolnienie. Czasem pojawiające się emocje będą na tyle silne, że zaburzą nasze poczucie stabilności w związku z czym weźmiemy je za coś aktualnego. Na szczęście w nieszczęściu, te wrażenia to samskary i vasany czyli stare zapisy emocji, wrażeń, obrazów, które pojawiają się na skutek bodźca lub poruszenia poprzez praktykę, oddech, chwilę ciszy w medytacji czy masaż. Za zachętą z jednego ze spotkań medytacyjnych, prowadzonych przez mojego męża (Macieja Wieloboba), znaczenie „tu i teraz” rozszerzam na umiejętność rozdzielenia, na ile pojawiające się emocje i wrażenia (w praktyce jogi) są związane z moim aktualnym doświadczeniem życiowym i realną sytuacją, a na ile są to właśnie samskary. To rozróżnienie pozwoli na nieidentyfikowanie się z emocjami i nie wpędzanie się z złe samopoczucie, poczucie winy i dołek emocjonalny.
Jeśli chcesz wesprzeć moją działalność edukacyjną w zakresie jogi – postaw mi wirtualną kawę tutaj. Dziękuję!
Dodaj komentarz