Składniki:
farsz:
1 mały brokuł – podzielony na różyczki
3 marchewki – przekrojone wzdłuż, a następnie w cienkie plasterki (trzeba chwilę pogotować marchewkę, inaczej będzie twarda)
2 filiżanki żółtej fasoli szparagowej – pokrojonej w ok. 1 cm kawałeczki (dobrze też wcześniej chwilę ją podgotować)
1/2 selera – starty na grubym oczku
sos słonecznikowy:
1 filiżanka słonecznika łuskanego – podprażonego
1/2 filiżanki oleju
1/2 filiżanki pasty z tamaryndy
1/4 soku z cytryny
masala:10 ziarenek kardamonu, kilka ziarenek pieprzu, 1 łyżeczka ajwanu, 1 łyżeczka czarnej gorczycy, 1/4 łyżeczki asafetydy, 1/2 łyżeczki chili – całe składniki zmielić i wymieszać razem
kruszonka:
1 i 1/2 filiżanki mąki – ja dałam orkiszową
1 i 1/2 filiżanki startego sera żółtego
ok 1 filiżanki roztopionego masła
kurkuma i goździki
po 1/2 filiżanki słonecznika i sezamu
Porcje: ok 6-7 porcji
Przygotowanie:
sos: wszystkie składniki zmielić w malakserze na gładką masę. Jeżeli sos będzie za gęsty można dodać oleju, jeżeli zbyt rzadki – słonecznika. Następnie dodać masalę i porządnie wymieszać.
Sos musi być rzadszy, żeby łatwo łączył się z warzywami.
Farsz: Warzywa wymieszać razem, uważając żeby się nie rozleciały, następnie przełożyć do naczynia do zapiekania. Polać sosem i delikatnie wymieszać. Można troszkę posolić – jeżeli ktoś lubi.
Kruszonka: mąkę, ziarna, przyprawy i ser wymieszać razem. Następnie dodać masło i wyrobić.
Posypać warzywa kruszonką i wstawić do pieca na około 35-40 min (temp. 180 stopni C)
Witam, pani Agnieszko! Od dawna zastanawiam się nad kwestią podgrzewania ugotowanej na zapas kaszy jaglanej oraz potraw typu zapiekanka, krokiety itp. – wiem, że nie powinno się odgrzewać jedzenia, ale gdy na wszystko brak czasu i trzeba do późna pracować to ciężko po powrocie zabierać się do gotowania:/ Wiem, że mikrofalówka odpada, ale z kolei nagrzewanie piekarnika dla jednej porcji nie wydaje mi się ekonomiczne – czy są jakieś inne sposoby? Np. podgrzewanie na parze? Bardzo proszę o odpowiedź.
Witam Pani Ewelino:)
Oczywiście najlepiej jeść świeże jedzenie, ale trzeba też podejść do gotowania zdroworozsądkowo i dostosować swoje możliwości do swojego aktualnego życia. Dlatego jak nie da się gotować na bieżąco, to nawet i ja się nie spinam, bo pożytku to nie przyniesie. Gotowanie na dwa dni, w naszym chłodnym klimacie, uważam że jest dopuszczalne. Im dłużej jedzenie “stoi” np w lodówce, to już nawet inaczej smakuje – m.in. przez procesy fermentacyjne które w nim zachodzą (co nie wpływa dobrze na nasz organizm).
Wcześniej ugotowaną kaszę podgrzewam na gazie z odrobiną wody, czasami odrobiną mleka ryżowego czy kokosowego – jak kasza robiona była na słodko. Ale najczęściej zwodą. Zapiekankę jeśli uda jej się zostać na drugi dzień podgrzewam niestety w piekarniku, czasami przekładam ją również na patelnię (albo zostawiam w naczyniu żaroodpornym, w którym ją zrobiłam) i na mały ogniu podgrzewam pod przykryciem. Ale nie wiem co jest bardziej oszczędne: czy włączenie na 30 minut piekarnika na prąd czy 15-20 minut podgrzewanie na gazie?
Krokiety, kotleciki, placuszki zawsze podgrzewam na suchej patelni, lub delikatnie wysmarowanej pędzelkiem z olejem, również pod przykryciem, bo jest szybciej.
na parze nie próbowałąm ale wydaje mi się to zbyt długie, a przede wszystkim powstała para wodna rozmoczyła by takiego kotleta czy krokieta.
Podgrzewanie w piekarniku jest dobre jak przy okazji coś się jeszcze piecze (chleb, ciasto, pierogi), lub dla większej ilości osób.
pozdrawiam
Pani Agnieszko,
bardzo dziękuję za tak wyczerpującą odpowiedź, która rozwiała mnóstwo moich wątpliwości!!! Właśnie kwestia podgrzewania była dla mnie największą przeszkodą we wprowadzaniu zasad kuchni ajurwedyjskiej w życie:/ Teraz już będzie mi łatwiej:) Dziękuję jeszcze raz i pozdrawiam serdecznie!!!!