No to stało się. Aparat „padł” i karty nie wyciągnę:( No nic, ponieważ kotleciki sa smaczne, myślę, że zrobię je kiedyś jeszcze.  Z racji swojej pasji kulinarnej myślę, że się zaopatrzę w jakiś… nowy aparat 😉

Składniki:

3-4 łyżki soczewicy – wypłukać, zalać woda i zagotować

1 marchewka – utarta na małym oczku

kawałek cukinii – utartej na grubym oczku

1/2 małej pietruszki – utarta na małym oczku

kawałek papryki czerwonej, pokrojonej w cienkie, małe paseczki – użyłam w tym celu obieraka do ziemniaków

3 łyżeczki prażonych i zmielonych ziaren sezamu czarnego i siemienia lnianego

2 łyżeczki nasion sezamu czarnego

1-2 łyżki namoczonych płatków owsianych

2 łyżki zarodków pszennych

sól, pieprz do smaku, majeranek

trochę mąki orkiszowej – tak by uformowane kotleciki nie rozwalały się podczas smażenia

Porcja: około 16 kotlecików

Przygotowanie:

Soczewicę postawić na ogniu. Jak woda zacznie się gotować dodać przyprawy: kurkumę, kmin rzymski mielony, suszony imbir, 2 szczypty asafetydy. Wszystkie składniki, łącznie z ugotowaną soczewicą oraz łyżką subji masala wymieszać w misce. Gdy konsystencja będzie zbyt wilgotna, dodać mąki orkiszowej.

Na rozgrzaną patelnię z olejem ryżowym kładłam łyżką małe porcje masy, formułując okrągłe placuszki. Nie mogą być zbyt cienkie, ponieważ będą się rozwalały. Mimo wszystko kotleciki miały delikatną strukturę. niestety jak to u nas bywa, zostały zjedzone zanim pomyślałam o zdjęciu. Połowa to nawet została zjedzona jeszcze przed obiadem:)

Właściwości: kotleciki są równoważące. Soczewica może wzmagać ciężkość, ale przyprawy typu kurkuma, imbir, kmin czy asafetyda niwelują właściwości wzdymające i gazotwórcze kotlecików. Aby kotleciki były lżejsze oraz bardziej rozgrzewające osoby typu vata mogą dodać więcej pieprzu czarnego, a osoby typu kapha pieprzu tureckiego, cayenne lub czosnku.