Praktykuję jogę już dosyć długo i co jakiś czas pojawia się coś nowego, co sprawia, że moja praktyka staje się pełniejsza. Od kilku lat moja praktyka oscyluje wokół poszukiwania przede wszystkim miękkości i płynności pracy. Na jednej z letnich szkół medytacji, które prowadziliśmy razem z moim mężem Maćkiem, Ania Haracz (nauczycielka jogi, tancerka i choreografka) prowadziła dla nas zajęcia taneczne skupiając się na 5 żywiołach. Zajęcia były dla mnie ogromną inspiracją, dzięki którym znalazłam język, by opisać sposób pracy, jaki wykonuję podczas swojej praktyki. Żywioł wody i powietrza to dwa żywioły, których warto poszukać podczas swojej praktyki, by nauczyć się pracy miękkiej, bezwysiłkowej, a jednocześnie zwiększającej swoje zakresy i możliwości.
Żywioł powietrza: związane są z nim kości, a cechy to lekkość, rozprzestrzenianie się, zwiększanie przestrzeni w całym ciele, zwłaszcza miejscach napiętych i nieświadomych. Praca poleca na tym, że wykonując dany ruch, próbujemy go wykonać jakby „kośćmi”. To tak jakbyśmy przestali pracować mięśniami i cały ruch opierał się wyłącznie na ruchu naszego szkieletu. Oczywiście nie jest tak, że nasze mięśnie w ogóle nie będą pracowały, bo to nie możliwe. Chodzi tylko o to, by rozluźniając zewnętrzne mięśnie nadające kształt naszej sylwetce przechodzić na pracę mięśni głębokich, wykonując ruch jakby ktoś nas ciągnął za dana kończynę – totalnie bezwysiłkowo. Pracując w ten sposób, unosząc np. rękę do góry, staramy się pociągnąć „tę kością” tak, by poczuć, że zwiększa się przestrzeń w całej ręce, a szczególnie w stawie ramiennym. Ostatecznie praca da rozluźnienie mięśni i ścięgien okalających staw ramienny oraz ramię. Jest to szczególnie dobre, gdy nasze ciało jest mocno spięte, ściśnięte (talia, barki, szyja), pozamykane (klatka piersiowa), lub gdy mięśnie są tak napięte, że nawet najprostszy ruch powoduje ich przesadne spięcie.
Żywioł wody to jakość płynności, miękkości. To pełne uważności omijanie (opływanie) różnych przeszkód w drodze do celu. Jeśli chodzi o strukturę w ciele, to tkanka łączna (powięź) jest miejscem gdzie żywioł ten przejawia się najbardziej. Poszukując jakości żywiołu wody podczas praktyki, powinniśmy się skupić na poszukiwaniu dynamicznych (nie oznacza szybkich!) i płynnych przejść między pozycjami, rozluźnieniu ciała, tak by nadać strukturze jakość miękkości wręcz sflaczenia mięśni. Ruch w jednym miejscu powoduje ruch w drugim miejscu. To trochę jak taniec węża, ale w asanach. Gdy np. ruszamy ręką można postarać się tak poprowadzić ruch jakby się chciało poczuć wodę przelewającą się z dłoni do barku. Gdy unosimy rękę do góry, wrażenie „wody” gromadzi się głównie w barku, to miejsce staje się bardziej uziemione, cięższe. Z tego uczucia ciężkości można wykonać ruch „od kości”, starając się zwiększać przestrzeń w barku, ale nie napinać barków i szyi. Gdy opuszczamy rękę do dołu, woda powoli przelewa się do dłoni i to w tym miejscu czujemy większy ciężar, grawitacja działa w dół. Łatwo wtedy, nadając delikatny ruch, wydłużyć ręce do dołu. Podobnie jest w pracą z nogami czy całym tułowiem. W pozycjach stojących stopy i głowa to dwa końce, natomiast w klęku podpartym to głowa i miednica. Poszukując jakości wody, całe ciało jest miękkie, ruchy są łagodne a ciało mimo że lekko zwarte to elastyczne. Oczywiście w przypadku pozycji gdzie ciało musi być aktywne i mocno zwarte, nie ma mowy o takim rozluźnieniu, ponieważ moglibyśmy uszkodzić sobie np. plecy podczas wygięć w tył lub upaść na twarz wchodząc do ciaturangadandasany. Z drugiej strony w mocnej pracy również należy poszukiwać płynności i pewnego rodzaju miękkości w ruchu.
Bardzo ciekawy efekt daje połączenie obu prac, czyli praktyka w której staramy się z jednej strony pracować „kośćmi” zwiększając przestrzeń w ciele, wydłużać się, poszukując lekkości „porzucając” pracę mięśniową, a z drugiej strony wraz z synchronizacją oddechu z ruchem poszukiwać płynności, miękkości i bezwysiłkowości w asanach. Praktyka dobra dla osób, typu pitta lub osób chcących zwiększyć element wody i powietrza w ciele.
Aby wyżej opisany tekst zaczął rezonować w ciele, dobrze porzucić wszelkie wyobrażenia o idealnej pozycji i przenieść uwagę z pracy zewnętrznej do wewnątrz. Dobrze zacząć od wykonywania prostych ruchów unoszenia i opuszczania rąk, uttanasany czy powitania słońca z vajrasany, a potem przechodzić do bardziej złożonych pozycji czy długich sekwencji.
Wchodząc do pozycji warto zastanowić się przez chwilę, gdzie odczuwam napięcie, największy ucisk podczas stania, wchodzenia lub wychodzenia z pozycji. I na tej podstawie włożyć daną pracę w konkretne miejsce.
Newsletter
Zapisz się na newsletter, by otrzymywać ode mnie interesujące materiały o jodze i ajurwedzie oraz informacje o moich bieżących inicjatywach. Kliknij w poniższy przycisk!