Wiele kobiet pyta mnie o dietę dla kobiet w ciąży: co warto jeść, z czego zrezygnować? Odpowiedź jest stosunkowo prosta. Należy wybierać lekkie, świeże, sezonowe, dobrej jakości produkty, a unikać ciężkich, przetworzonych i nieświeżych:)
Ciąża to doskonały okres do tego, aby przyglądnąć się swojemu menu, gdyż teraz odżywiamy nie tylko siebie, ale przede wszystkim nasze rozwijające się maleństwo. Oczywiście byłoby doskonale, gdyby nasza dieta była zdrowa już przed zajściem w ciąże, ale nigdy nie jest za późno na zmianę. Dieta w trakcie ciąży ma odpowiednio odżywić organizm matki, jak i dostarczyć dziecku wszelkich niezbędnych składników potrzebnych do jego prawidłowego rozwoju. Dzięki dobrej diecie możemy uniknąć różnych problemów zdrowotnych tak niebezpiecznych w trakcie ciąży jak cukrzyca ciążowa czy nadciśnienie. Ponadto zdrowy sposób odżywiania oraz picie ziół działające oczyszczająco i wspomagająco na procesy trawienne, uchronią obciążony układ pokarmowy przed dolegliwościami takimi jak: wzdęcia, zaparcia, niestrawność, zgaga itp.
Produkty, których dobrze unikać w trakcie ciąży to między innymi napoje z kofeiną (kawa, herbata, napoje energetyzujące), dlatego że mogą one wpłynąć negatywnie na układ nerwowy dziecka. Napoje gazowane mogą wywoływać wzdęcia i uczucie rozepchania dlatego nie są szczególnie dobre w tym okresie. Ajurweda „zabrania” również spożywania produktów przetworzonych (mrożonki) oraz z mikrofalówki ponieważ są one mało odżywcze i pozbawione energii. Należy zwrócić również uwagę na rodzaj spożywanych tłuszczy, unikając rafinowanych, zjełczałych, margaryn i innych tłuszczy trans. Jeżeli chodzi o słodycze, to odradza się spożywania rafinowanego cukru i czekolad, gdyż są one nośnikiem pustych kalorii i w żaden sposób nie odżywiają ciała, mogą natomiast przyczynić się do powstania otyłości czy cukrzycy ciążowej. Niewskazane są również wszelkiego rodzaju sery pleśniowe oraz topione. Produktów z białej mąki, makaronów również dobrze unikać. Patrząc na te obostrzenia można pomyśleć: „O Boże co ja będę jadła?”. Jak zwykle należy mieć do tego podejście zdroworozsądkowe. Spożycie któryś z wyżej wymienionych produktów w umiarkowanej ilości nie zaszkodzi, natomiast szkodliwa będzie umysłowa walka ze sobą o to czy w stylu: „zjeść czy nie zjeść” albo: „zjadłam! Boże i co ja teraz zrobię!”.
Zalecane w okresie ciąży są natomiast herbatki ziołowe, a w niektórych przypadkach zioła oczyszczające, woda mineralna niegazowana, świeże soki owocowe i warzywne. Produkty bogate przede wszystkim w żelazo i magnez oraz wapń; ciemne, pełnoziarniste pieczywo; a zamiast słodyczy np. słodkie owoce świeże bądź suszone:) Jeżeli chodzi o proces przygotowania posiłków to zdecydowanie zaleca się: gotowanie na parze, duszenie, pieczenie. Wszystko z wykorzystaniem niewielkiej ilości, dobrej jakości tłuszczu: oliwa z oliwek, oleje nierafinowane, ghee. Pokarmy powinny być lekkie i nie obciążające żołądka, łatwostrawne. Należy pamiętać, że smażenie, zwłaszcza na dużej ilości tłuszczy, czyni potrawy ciężkostrawnymi – mogą wywoływać wzdęcia a czasem zaparcia.
Kobiety w ciąży zauważają często, że drastycznie ulegają zmianie ich upodobania smakowe. Dosyć często jest tak, że produkty, które dla nas wydawały się zdrowe, smaczne i dobre przed ciąża, w trakcie ciąży są przyczyną mdłości czy nawet wymiotów lub po prostu odrzucenia. Nierzadko ze zdrowego trybu życia stajemy wielbicielami fastfoodów 🙂 Drugi trymestr oraz zdrowy rozsądek i dobra wola pomogą nam nie wpaść w otchłań fastfoodowego jedzenia, a wybierać to, co dla nas i naszego dziecka odpowiednie i zdrowe.
Ponieważ nie jadam mięsa zaobserwowałam również, że wiele problemów trawiennych, z którymi borykały się moje znajome, również będące w ciąży, mnie nie dotknęły. Powiem nawet, że mój układ pokarmowy działał lepiej niż dotychczas i naprawdę mogłam się cieszyć różnorodnością pokarmów a nawet ciężkimi i tłustymi potrawami. Osobiście nie namawiam nikogo do wegetarianizmu ponieważ każdy ma swoją drogę, ale tego typu dieta pomaga w lepszym przejściu ciąży, w okresie połogu i karmienia piersią. Ale o tym kiedy indziej.
Generalnie wszystkie potrawy, które zamieszczone są tutaj na moim blogu będą odpowiednie dla kobiet w ciąży. Należy uważać jednak ze słodyczami, które niestety zawierają spore ilości cukru. Niektóre potrawy będą wymagały modyfikacji, użycia mniejszej ilości tłuszczu, rozgrzewających i ostrych przypraw (zwłaszcza w lecie) np: imbir, goździki, cynamon, pieprz kajeński, chili, gdyż mogą one wywoływać zgagę – zwłaszcza w trzecim trymestrze ciąży. Istotne jest również spożycie produktów białkowych nawet w większej ilości niż dotychczas, gdyż pamiętajmy, dziecko bierze część tego, co zjadamy. Białko jest podstawowym budulcem organizmu w tym również enzymów (trawiennych) czy hormonów. Wszelkie produkty strączkowe spożywane razem ze zbożami, dodatkowo zaopatrują organizm w niezbędne aminokwasy. Polecam tu: dal (z soczewicy, mung dalu czy żółtego grochu) gotowany z niewielką ilością warzyw (np. starta marchew, por, seler) z lekko ostrą masalą, dla ułatwienia trawienia.
Jeżeli chodzi o mnie, to starałam się jeść wszystko, bez wyjątku. Oczywiście produkty z tabeli „niewskazane” spożywałam, ale nie gościły one często na moim stole. Jadłam posiłki małe, ale bardzo częste. Przeważnie obiad i kolacja złożone były z ciepłych, gotowanych potraw. Na kolację jadałam głównie zupy bądź sambar, czasem był to dal z kaszą gryczaną bądź ryżem brązowym. Śniadania składały się czasem ze zboża z dodatkami: prażone ziarna, namoczone suszone owoce (morele, śliwki, rodzynki), sok z cytryny, oliwa z oliwek/ olej lniany. Czasami było to jajeczko na miękko, ser biały z olejem lnianym, chlebuś żytni domowej roboty oraz jakieś warzywo plus banan – musiał być codziennie:) Obiady jadałam dwudaniowe, ale z około dwu godzinnymi przerwami pomiędzy, by nie przejadać się i nie obciążać żołądka.
Tak mniej więcej wyglądał okres ciąży u mnie (od drugiego trymestru, gdyż pierwszy był walką o przetrwanie:)). Dodam jeszcze, że dosyć regularnie ćwiczyłam jogę (asany 3-5 razy w tygodniu oraz pranajamę i koncentrację/medytację codziennie) co również wpłynęło na dobre samopoczucie, trawienie, perystaltykę oraz dobry stan fizyczny i psychiczny.
Dziekuję za wpis, wiele mi rozjaśnił, ale też utwierdził w moich przekonaniach, bo widzę, że w wielu kwestiach myślimy podobnie 🙂
Jeśli chodzi o wegeciążę i późniejsze karmienie maleństwa martwię się tylko tym, że dieta oparta w dużej mierze na straczkach, kaszach i tym podobnych produktach będzie powodować problemy trawienne w czasie ciąży i później u dziecka. Wiem, ważne jest używanie przypraw, ale to nie zawsze działa, czasem mimo to po posiłku bywa ciężko 😉 Jak rozwiązać kwestię białka w tym czasie, jeśli miewa się problemy z trawieniem strączków?
Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Gosiu białko jest bardzo ważne w trakcie ciąży bo pomaga prawidłowo rozwijać się dziecku. Po ciąży jest ważne dla Ciebie bo dzidzia ściąga z ciebie pokarm (jak karmisz piersią) a potrzebujesz białka, choć nie tak dużo jak w ciąży.
Kwestia ilości strączkowych… nie spożywaj ich w dużej ilości, niech to będize tylko neiwielki dodatek do kasz i warzyw chyba że to zupa to też w małej ilości. Zauważyłam u siebie, że jak doprawię na dosyć ostro np dal, to jest on dużo łatwiej strawny. O wzdęciach nie ma mowy. Do grochu, fasoli czy soczewicy najlepiej używać kurkumy, tymianku, majeranku, jałowca oraz kminku, bo one czynią grochy i fasole lżejszymi. Oczywiście nie wszystkie przyprawy naraz ale ja np używam zawsze kurkumy i majeranku i przeważnie kminku. ż resztą przypraw to zależy od tego na co jest potrzeba:) Przypraw nein można dawać za dużo bo zaszkodzą ani za mało bo nie zadziałają:) I tu kwestia eksperymentowania. Też sprawa trawienia: czy chodzi o efekty uboczne? Gazy, wzdęcia, bóle jelit itp? Bo jeśli tak to to co pisałam powyżej powinno pomóc. sama stosuję:)
Też pamiętaj że białko to nie tylko strączki, ale też jajka, sery, śmietana, ziarna np słonecznika itp. NIe musisz codziennie jadać fasoli. DObrym połączeniem jest np. zboże+ziarna lub zboże +strączki.
pozdrawiam.
Dziękuję za odpowiedź! Pozdrawiam 🙂
Witam
Świetny artykuł 🙂
Chciałam jedynie dodać słowo w sprawie serów, bo ponoć należy unikać serów tych na mleku niepasteryzowanym. Większość polskich serów pleśniowych jest na pasteryzowanym mleku, więc nie ma z tym problemu. Mówiła mi o tym znajoma Francuzka, gdzie to zagadnienie mają całkiem dobrze sprawdzone 😉
Dzięki Ula. O tych serach też czytałam, sery pleśniowe nie są zalecane. Niestety, nie wiem jak inne panie w ciąży, ale ja miałam ogromną ochotę na pleśniowe. I raz w miesiącu bądź na dwa robiłam sobie wielką ucztę z kawałeczkiem pośniegowego serka:) mmm… Zakazane smakuje najlepiej:)
A czy mogłaby Pani, choć w przybliżeniu, spróbować podać ilość przypraw powiedzmy na 100 gram soczewicy, czy fasoli? czy byłaby to szczypta kurkumy, majeranku, kminku, czy np pol łyżeczki czy tez cała łyżeczka? Dziękuję z góry serdecznie za odpowiedź! 😉
Pani Danuto,
na 120g soczewicy czerwonej dała bym:
mała szczypta asafetydy
zamoczoną końcówkę noża wkładam do kurkumy, tyle ile się nabierze dodaję do soczewicy
0,5-1 łyzeczki majeranku, bazyli
szczypta z 4 palców tymianku
1/2 łyżeczki lekko ugniecionego w moździerzu kminku
1 (lub nieco więcej) łyżeczkę kminu rzymskiego mielonego lub 1/2 lekko rozgniecionego w moździerzu, w ziarnach
1/2 – 1 łyżeczki suszonego imbiru
ok 1/5 łyżeczki mielonego kardamonu lub 2-3 ząbki w ziarnach
płaska łyżeczka ziaren kolendry lub 1/2 mielonej
kilka ziarenek kozieradki
1 łyzeczka poszatkowanego chili
1 mały ząbek czosnku do gotowania
1 liść laurowy
małe lub 1 większe ziarno ziela angielskiego
ok 1 pełna łyżka świeżego imbiru
oczywiście nie wszystkie przyprawy na raz 🙂
pozdrawiam
Agnieszko, a jaki olej polecasz do smarowania ciała w czasie ciąży, żeby uniknąć rozstępów? Czy sezamowy jest ok? A może jakiś inny?
Pozdrawiam 🙂
Olej sezamowy będzie dobry. Można jeszcze zmieszać szczyptę kurkumy i 10 m oleju kokosowego, i taką miksturę wmasować w skórę.
Raz dziennie? Dwa razy? Dziękuję za odpowiedź 🙂
Aniu, myślę, że nie 1 raz dziennie wystarczy, a miejsce szczególnie narażone na rozstępy możesz smarować częściej. Ale też nie przesadzaj, bo skóra lubi oddychać, i żeby jej nie „zatkać” olejem.
pozdrawiam
Potwierdzam olej kokosowy naprawde super dziala na rozstepy, ktorych niestety przybywa w ciazy. z tym tematem olej poradzil sobie, ale mialam inny problem i tutaj domowe sposoby sie nie spisaly. chodzi poczywiscie o zaparcia i gazy. byly tak uciazliwe, ze utknelam w domu. uczucie ciezkosci iw ogole brak komfortu wygraly, ale uslyszalam o dicopeg 10g i go od tamtej chwili polecam przyszlym mamom i nie tylko. to dla mnie jedyna deska ratunku, a i moj facet stosuje na przeczyszczenie po weekendowych spotkanach ze znajomymi
dieta powinna być lekkostrawna bogata w witaminy, minerały i kwasy DHA. niestety nie wszystko da się uzupełnić dietą i powinno się wspomagać suplementami. ja w ciąży brałam pregnę i naprawdę się dobrze czułąm.
D. Frawley oraz U. i V. Lad nie wykluczają suplementacji. są okresy gdzie dobrze się suplementować: przeziębienia, osłabienia, wzmożony stres, jesień, zima czy ciąża. Ale dobrze mieć na uwadze to by nie brać suplementów przez cały rok. Większość minerałów czy witamin musimy dostarczać z pozywienia, a resztę można uzupełniać.
Czy może wiesz dlaczego nie zaleca się kurkumy w ciąży u kobiety o doszy pitta? W książce Świadome macierzyństwo z ajurwedą, znalazłam informacje że stanowczo powinno się jej unikać, jadnak nie ma rozwiniętego tego tematu. A nie chciałabym eliminować złotego mleka.
Milka, są różne opinie na ten temat, ale tak naprawdę to trochę zależy ile kurkumy przyjmujesz, ale jeśli są to małe ilości np. 1-2 szczypty jako przyprawa do posiłku czy mleka to będzie w porządku. Złote mleko to aż 1 łyżeczka pasty kurkumy na szklankę mleka – to za dużo aby pić je w takiej formie podczas ciąży. ALe kiedy do mleka dodasz 2 szczypty kurkumy i wypijesz co 2 dzień będzie ok. Nie przyjmuj też suplementów z kurkumą podczas ciązy.
W piątek wracam do domu po urlopie, więc sprawdzę jeszcze co podają na ten temat moje dwie zielarskie książki z ajurwedy.
Niestety nie spotkałam się ze stwierdzeniem dlaczego kobietom w ciazy, typu pitta, nie zaleca się stanowczo stosowania kurkumy. Myślę że to pytanie do autorki książki:)